M: Zaczęło się od stwierdzenia, że już dawno nie byliśmy w Jurze i trzeba by się wybrać. W planach miałem pokończyć drogi zaczęte w tym sezonie. Z najważniejszych tematów, które wymieniam pewnie trochę w celu zmotywowania samego siebie do skończenia zostały:
-Podchwyt na Skale Zachwytu w Suloszowej - Dość łatwe VI.1 gdzie główna trudność na drodze znajduje się pod pierwszą wpinką.
-Mawerfaker na Wolfgangu w Dolinie Wrzosy - Klasyk rejonu, VI.1 ze startem za VI.2. Kąśliwa rysa i flagowy ruch z "fakera". Drogę mam przepatentowaną na wędce. Jedyne czego zabrakło w poprzedniej próbie to siły na zrobienie jej w ciągu a tym bardziej z dolną asekuracją.
-Szeregowiec Dolot i Żmijowa harfa w Dolinie Brzoskwinki - Drogi za V+ i VI. Dolota przewędkowałem i przed próbą z dołem spadł deszcz a na Żmijowej Harfie trafiłem na gniazdo z wyjątkową kąśliwymi osami.
-Prawa i Lewa Kazalnica na Murze Skwirczyńskiego w Będkowskiej - Drogi za V+ i V-, mocno techniczne i wyślizgane. Ostatnio nie było klimatu na ich skończenie. Wybraliśmy się tam w pogodną niedzielę przez co na miejscu spotkaliśmy dzikie hordy ludzi. Miejsce warte powrotu nie tylko z powodu tych dwóch zaległych dróg ale całej masy do których nie było nam dane się dopchać a wyglądały godnie.
Tyle mocno z grubsza i to tylko w samej Jurze Południowej a nie powymieniałem jeszcze zaległych baldów w Zimnym Dole i zaległości z dalszych zakątków Jury czy w ogóle z innych rejonów. Pewnie wstawiałem się i nie skończyłem jeszcze w jakieś inne drogi ale najwyraźniej nie były warte zapamiętania. Asia też w każdym z tych rejonów ma jeszcze trochę zaległości więc było w czym wybierać.
Skąd pomysł na Nielepice? Miejsce, w którym nigdy nie byliśmy i nigdy o nim nie słyszeliśmy? Miało być pochmurno i deszczowo a nam inny dzień niż poniedziałek nie pasował. Przyparci do muru szukaliśmy sensownego wyjścia. Wykluł się plan Nielepic. Internet pisał, że skały szybko schną co przy tej pogodzie zdawało się być kluczowym argumentem. Drogi krótkie a Asia ostatnio się lekko przyblokowała na dłuższych i potrzebowała jakiegoś bodźca w postaci kilku sukcesów na krótszych drogach. Jak by rejon nam nie pod pasował to do Brzoskwinki gdzie obydwoje mamy porachunki mamy pięć minut samochodem. A jak by była na prawdę brzydka pogoda to zmykamy pod okapy do Zimnego Dołu do którego mieliśmy może z dziesięć kilometrów.
Meteo się myliło a jak bardzo pokazuje zdjęcia, które popełniła Asia zaraz po przyjeździe na miejsce.
Zmiana obuwia przed wejściem w rozgrzewkową drogę Czad V-
Zapoznanie z drogą Klasyk VI.1. Topo vs rzeczywistość.
Pogoda dopisała, prawdziwa złota polska jesień. Skały dopisały - suche jak wiór i w dodatku, ktoś je zmyślnie postawił na wzgórzu na otwartym terenie z ładnym widokiem na biegające po polu konie. Oglądaliście "domek na prerii"? Sceneria jak w czołówce tylko tam zamiast koni biegał pies.
Przygodę z Nielepicami rozpoczęliśmy na Dymnioku szarym gdzie zrobiłem Czad V- on sightem i Zadymkę IV flachem. Asi dobytek na tej skale jest identyczny tyle, że zflashowała Czad a OS zaliczyła na Zadymce. Rozgrzewka zaliczona! Na Dymnioku Szarym wstawiałem się jeszcze w Klasyk VI.1 i Rajd Finlandii VI.1+ ale bez większego zacięcia co przełożyło się na zerowy sukces. Plan na dziś nie zakładał katowania jednej czy dwóch dróg tylko zrobienie sporej ilości łatwych dróg i eksploracja rejonu. Mieliśmy już ogólny pogląd o Dymnioku Szarym, czas na Skałę z Krzyżem.
Na Skale z Krzyżem stoi krzyż a nie pal tylko jest wielki i go nie widać.
Skała mimo, że w górnej części oszczędnie obita jest świetną skałą treningową dla wspinaczy na naszym poziomie. Drogi po pozytywnych chwytach, stopy często na tarcie, odważne wyjścia ponad wpinki, piony i połogi. W jednym zdaniu wszystko czego potrzeba do ćwiczenia zarówno techniki jak i psychiki. Tutaj zaliczyliśmy kolejne szybkie przejścia. On sight Asi i mój flash na Pętli konopnej IV i mój OS a Asi FS na drodze W Cieniu krzyża V+. Na nieco dłużej zatrzymaliśmy się po prawej stronie skały na drogach No to po Malborku VI+ i Wallenrod VI-. Niestety zaczęło się chmurzyć.
Asia ma "głupawkę" na starcie Wallenroda VI-
Droga No To Po Malborku VI+ wpuściła mnie dopiero w trzeciej próbie. Fajne techniczne wspinanie z odważnym wyjściem z nogi przez bułę na końcu drogi. Na prawdę godna polecenia. Asia w tym czasie walczyła tuż obok na drodze Wallenrod VI-. W pierwszej próbie prawie się udało ale już prawie przy przedostatniej wpinie coś poszło nie tak i zaliczyła ładny lot. Następnym razem da radę bo zabrakło tylko trochę wykończenia. Mi udało się zaliczyć Wallenroda flashem ale było trudno na końcówce. Dość psychodelicznie rzekł bym nawet. Przydał by się przed barierką zdjazdową jeszcze jeden ring. Przyszedł czas na popas. Krakowskie obwarzanki zapijane naprzemiennie wodą i energy drinkiem smakują po zmęczeniu i na świeżym powietrzu wybornie! Sił już brakowało, pogoda się psuła, moi rodzice byli już o trzy godziny drogi od Szczyrku. Te czynniki sprawiły, że nie podeszliśmy już nawet pod Dymnioka Białego, który był w planach a tym bardziej do nieco bardziej oddalonych Groszówki i Złotówki, których w planach nie było ale są blisko. Spadamy do domu i to biegiem. Bilans dobry. Asia cztery drogi z flashem na V+ i odważne próby na VI-, ja sześć dróg z VI+ i flashem na VI- na czele. Dobry dzień. A do listy dróg niedokończonych doszły mi dwie pozycje... I jak tu się z tym wszystkim wyrobić?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz